O zdjęciach na Ałtaju pisze Wojciech Kasperski
reżyser: Wojciech Kasperski
operator: Szymon Lenkowski
Priwiet!
Wojciech Kasperski i Szymon Lenkowski
Po kilku miesiącach przygotowań znałem mapę Ałtaju niemalże na pamięć. Ale teraz siedząc w Barnaulu z Barbarą pojawiły się na mojej mapie nowe wsie, nowe drogi i nieznane wcześniej przełęcze. Barbara - studentka z Wielkiej Brytanii, piszącą o wpływie radioaktywnego paliwa na mieszkańców Ałtaju - długopisem narysowała kilka kresek, które, jak się okazało na miejscu, są jedynymi drogami dojazdu do interesujących nas wsi.
Łapanie stopa na Syberii
Ruszyliśmy terenową Ładą na południe. Rejon Ust-Kan okazał się dla nas przychylny. Zdokumentowaliśmy kilkanaście osób, które opowiadały nam o rakietach. Spotkaliśmy się z szefem MCHS (Ministerstwa do Spraw Nadzwyczajnych) rejonu ustkańskiego, który pokazał nam swoje mapy (podobno tajne, ale identyczne pokazała nam Barbara) i opowiedział jak wygląda u nich problem rakiet. Wyruszyliśmy następnie do jedynej wsi leżącej oficjalnie w ZONIE 310.
Zona
Byliśmy na ałtajskim weselu, a z ludźmi którzy zbierają rakiety pojechaliśmy na konną wyprawę nad granice z Kazachstanem, podczas której jeździliśmy po górach na wysokości ponad 2400m. Sami znaleźliśmy dwa fragmenty rakiet, w tym jeden wielkości człowieka.
Bohaterowie naszego filmu
Drugi z rejonów w którym zaplanowaliśmy dokumentacje okazał się niebezpieczny i dla filmu, i dla naszego życia. Ludzie nazywają mieszkających tam Ałtajców "Apaczami". Jedyne wywiady jakie nagraliśmy brzmią tak: czego tu chcecie? skąd? z Polski? film? po co? telewizja kłamie! nie oddamy swojej ziemi! tu się urodziłem i tu umrę! Większość ludzi jest pijana, a niektórzy są agresywni. Wsie po których jeździliśmy były położone w miejscach niezwykle niedostępnych. Dojeżdżając tam, pokonywaliśmy sto kilometrów w ponad sześć godzin jeżdżąc offroadowym szlakiem, jadąc nurtem strumieni i pokonując różnice wysokości rzędu 1500m na zaledwie trzy kilometrowym odcinku trasy.
Operator przy pracy
Znajdując się w środku tajgi, otoczeni górami oraz nieufną zamkniętą przed nami ałtajską społecznością czuliśmy się niejednokrotnie jak więźniowie tych górskich osad.
W trakcie miesiąca na Syberii pokonaliśmy ponad dwa tysiące kilometrów, byliśmy kilka razy zatrzymani przez milicje i przeżyliśmy przygody które na długo zostaną w naszej pamięci. Mam nadzieję że materiał z którym wróciliśmy do Polski, po zmontowaniu równie mocno zapadnie w pamięć widzom.